Silentium…
Jesteśmy głęboko poruszeni wiadomością o śmierci Piotra Kuldanka, naszego absolwenta i przyjaciela, maturzysty z 2004 roku.
Piotr był jako niezwykle barwnym i serdecznym człowiekiem, typem współczesnego sarmaty, choć On sam od “Potopu”(“Psorko, to 900 stron!”) zdecydowanie wolał “Martix” i celebrował premierę kolejnych części w czarnym płaszczu Neo czy Morfeusza. Był rok 2003, a Piotrek zaczynał klasę maturalną.
Miał w sobie sarmacką jowialność i autentyczny talent gawędziarza. Jak on snuł swoje opowieści! Opowiadał ze swadą i znajomością anegdoty. Umiał swoimi historiami zaczarować. A przy tym potrafił słuchać, dał nam wszystkim wielokrotnie odczuć, że drugi człowiek jest dla niego ważny.
Czytał i oglądał bardzo dużo, chadzał swoimi literackimi ścieżkami, rzadko były to ubite trakty. Niekiedy zapraszał na nie i mnie. Miał swój jasno sprecyzowany gust, wrażliwość na słowo i na człowieka, także tego, z którym się nie zgadzał. Dyskusje z nim o lekturach (także tych nieprzeczytanych) były prawdziwą przyjemnością. Był mistrzem ciętej riposty i urodzonym polemistą, ze swoim wiecznym “Dlaczego, psorko? Psorko, ale…”. Z wielką kulturą udowadniał, że można ładnie się różnić i jeszcze przyjemniej – wypracować wspólne stanowisko. Indywidualista, po sarmacku niezależny, niczego swojemu otwartemu umysłowi nie pozwolił narzucić, nie przytakiwał, tylko dociekał.
Fajnie było Cię uczyć, a właściwie: uczyć się z Tobą, Piotrze…
W imieniu Twoich nauczycieli – psorka od polskiego.
Wyrazy szczerego współczucia i smutku składamy na ręce Najbliższych Piotra.
Społeczność SLO Nr 5.